wtorek, 3 lutego 2015

Jakie auto dla geodety?

Jakie auto dla geodety?


Autor: Artur Kosiński


Geodezja to w dużej mierze praca w terenie. Przez teren należy rozumieć zarówno zadbane ulice w mieście, wiejskie pola jak również wielki błotny plac budowy. Nasuwa się więc pytanie, jakie auto może być najodpowiedniejsze dla geodety.


Przy wyborze dobrego auta dla geodety należy wziąć pod uwagę parę czynników:

- przede wszystkim budżet jaki możemy przeznaczyć?

- gdzie wykonujemy większość zleceń? Czy najczęściej pracujemy w mieście lub pod miastem, czy może zajmujemy się głównie obsługą dużych inwestycji?

- z ilu osób najczęściej składa się zespół pomiarowy?

Jeśli nasza geodezja to głównie zlecenia w mieście lub na wsi prawdopodobnie wystarczy nam zwykłe auto osobowe. Im większy bagażnik tym więcej sprzętu wejdzie, dlatego wielu geodetów wybiera samochody typu kombi lub vany.

Natomiast gdy głównie pracujemy na przykład przy obsłudze dróg lepszym wyborem będzie na pewno auto terenowe. Wiąże się to z większymi wydatkami eksploatacyjnymi, ale zawsze mamy pewność, że wyjedziemy z każdego błota (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku).

Dysponując budżetem do 15 tys. złotych można już trochę terenówek wziąć pod uwagę – z mniejszych na przykład Suzuki Vitara lub Samuraj, z większych Mitsubishi Pajero, Nissan Patrol. Jeśli często jeździmy w 3 lub 4 osoby to nie ma sensu kupowanie małego Samuraja, w którym bagażnik może pomieścić jedynie torby z zakupami. Sprzęt geodezyjny przecież też zajmuje trochę miejsca.

Dobrym kompromisem między terenówką i osobówką są samochody osobowe z napędem na 4 koła – na przykład VW Passat 4-Motion lub Audi z Quattro. Komfort podróżowania o wiele większy niż wielkim czołgiem, mniejsze spalanie, ale często większa cena zakupu.

Życzę wszystkim geodetom dokonania dobrego wyboru i szerokiej drogi :-)


GEODETA OLSZTYN
Artur Kosiński

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Azbest w budownictwie

Azbest w budownictwie


Autor: Remigiusz


W staroświeckim budownictwie mocno lubiane było stosowanie różnych rodzajów materiałów ociepleń budowli. Zobacz, jakie zagrożenia niosły za sobą budowy, w których stosowano azbest.


Często zdarzało się tak, że dom a głównie mieszkania były ocieplane azbestem biorąc pod uwagę minimalne przewodnictwo ciepła i energii elektrycznej, wiec był stosowany, jako materiał izolacyjny.

Co za tym idzie, był trwały również na tarcie i działanie materiałów chemicznych oraz wykazywał się duża odpornością na tarcie. Był on wręcz idealnym tworzywem do ocieplania budynków.

Niestety dekadę później zdarzyło się rozpoznanie, które bezapelacyjnie i na stałe wykluczyło azbest z użycia. Owszem, instalacje elektryczne także w dalszych czasach niewiedzący ludzie izolowali azbestem, aczkolwiek bardziej inteligentne firmy budowlane nie mogły na to przystać. Z upływem kolejnych lat oraz interwencją mediów, doszło do przełomu azbestowego, czyli likwidowanie azbestu w blokach mieszkalnych oraz lokalach.

Został on wówczas wycofany ze względu na atrybuty rakotwórcze a dachy, które zbudowane były głównie z azbestu zostały zamieniane innymi materiałami Rozpoczęło się wielkie usuwanie azbestu.

Wraz z odkryciem szkodliwości tego składnika wprowadzony został obowiązek kontrolowania stanu instalacji i izolacji zawierających azbest (gdy nie są uszkodzone, niebezpieczne włókna nie wydobywają się na zewnątrz), a także program oczyszczania polskich nieruchomości ze źródeł azbestu. Od 2009 roku trwa przewidziana na ponad dwadzieścia lat akcja usuwania budulca z terytorium Polski, a państwo pomaga w tym mieszkańcom umożliwiając im pozyskanie stosownych dotacji.

Azbest uznawany był za materiał wysoce wydajny i przydatny między innymi ze względu na swoją elastyczność, trwałość i odporność zarówno na czynniki atmosferyczne, jak i mechaniczne, jednak z tego względu jest też niezwykle trudny do unieszkodliwienia.

Likwidowanie azbestu to bardzo prosty proces, jednakże niebezpieczny – jak każdy system utylizacji odpadów promieniotwórczych lub chorobotwórczych.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sposób na pozbycie się nadmiaru śniegu

Sposób na pozbycie się nadmiaru śniegu


Autor: Paweł Gniadek


Oprócz specjalnych maszyn do odśnieżania, wykorzystujących ropę do swojego działania, istnieją inne tańsze rozwiązania do odśnieżania swoich podjazdów czy wjazdów. Są to maty grzejne, coraz częściej wykorzystywane w domach jednorodzinnych, parkingach oraz innych miejscach.


Jeśli masz problem ze zlodowaciałym wjazdem do garażu, znajdziesz tu rozwiązanie. Jeszcze nie dawno nie było żadnych urządzeń pomocnych przy odśnieżaniu. Każdy z nas musiał mieć odpowiednio przygotowaną łopatę do śniegu i musiał sam odśnieżać sobie plac, czy podjazd. Duży problem pojawiał się w momencie, gdy spadło dużo śniegu, lub temperatura wzrosła do okolic zera przy dużej ilości śniegu. Wtedy zlodowaciały śnieg był bardzo ciężki i trzeba było mieć sporo siły i porządne zdrowie, żeby go usunąć.

Dziś mamy do dyspozycji sporo innych urządzeń pomocnych przy odśnieżaniu. Można zastosować specjalne maszyny do odśnieżania z silnikiem na benzynę lub mini traktorki. Wszystko w zależności od powierzchni, które musimy odśnieżać. Dla małych domów jednorodzinnych jest inne rozwiązanie. Są nim maty grzewcze. Mata grzejna jest zrobiona z siatki przeplatanej cienkim przewodem grzewczym osiągającym wysoką temperaturę w momencie podłączenia do sieci. Maty instaluje się pod płytkami lub cienką warstwą kleju lub wylewki. Do dyspozycji mamy kilka wielkości mat, od 3 do 25 metrów kwadratowych. Szerokość każdej maty to pół metra. Dzięki takiej rozpiętości wymiarów możemy zawsze dobrać matę odpowiednią dla siebie.

Efektem działania takiej maty jest czyste podłoże. Musimy jednak pamiętać, że przy bardzo niskich temperaturach, mata powinna być włączona późnym wieczorem. Zamiast wydawać kilka tysięcy złotych na specjalne maszyny do odśnieżania, właściciele domów jednorodzinnych mogą wydać kilka stówek i kupić maty. Jest to zdecydowanie dużo lepsze rozwiązanie, tańsze i wygodniejsze. Dzięki temu nie będzie trzeba stać codziennie z łopatą i odśnieżać sobie podjazd.


Paweł

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Instalacje centralnego ogrzewania z tworzyw sztucznych

Instalacje centralnego ogrzewania z tworzyw sztucznych


Autor: Wiola


Instalacje centralnego ogrzewania jeszcze do niedawna wykonywano jedynie ze stali sądząc, że jest to najbardziej trwały materiał. Obecnie wiemy, że z dużym powodzeniem stosuje się do wykonania centralnego ogrzewania również tworzywa sztuczne. I one to przebojem wchodzą na rynek instalatorski. Dlaczego?


Do instalacji centralnego ogrzewania stosuje się: polietylenu PE, polietylenu sieciowanego PEX, polipropylenu PP, polibutylenu PB. Rury wykonane z takich tworzyw muszą być wielowarstwowe z wkładką aluminiową lub grubościenne. Wiele osób chętnie korzysta z takich materiałów, ponieważ rury z tworzyw sztucznych są lekkie, niedrogie (np. w porównaniu z miedzią) oraz bardzo łatwe w montażu. Właściwości tworzyw sztucznych przyczyniają się do ich popularności. Są obojętne biologicznie i chemicznie, nie wchodzą w reakcje z wodą i zawartymi w niej związkami. Są także odporne na działanie wielu kwasów i zasad. Gładkie ścianki rur sprawiają, że nie osiada na nich kamień, a straty ciśnienia hydraulicznego są niewielkie (można zatem stosować mniejsze średnice). Tworzywa sztuczne nie przewodzą ciepła, dlatego nie trzeba ich izolować.

Wadą tych rur jest ich rozszerzalność, dlatego już przy montażu trzeba odpowiednio temu przeciwdziałać. Niektórzy jako wadę podają również brak wytrzymałości na skrajne temperatury. Jednakże rury wykonane np. z polipropylenu (rury PP) świetnie się spisują w temperaturze od -40º do 90º, a rury z polietylenu sieciowego (PEX) pracują bez zarzutu w temperaturach od -110º do 110º.

W zależności od rodzaju tworzywa różny jest sposób łączenia tych rur. Stosuje się zgrzewanie, zaciskanie, zaprasowywanie czy skręcanie. Jeśli chodzi o łatwość montażu przykładem mogą być rury z polibutylenu PB. Sprzedawane są w długich zwojach, więc rozkłada się je jak kable, ręcznie zaginając w odpowiednich miejscach.

Trzeba oczywiście pamiętać, że prowadzenie rur z tworzyw sztucznych bezpośrednio od pieca mogłoby być niebezpieczne.

Wszystkie te zalety sprawiają, że większość osób, robiąc instalacje centralnego ogrzewania w nowym budownictwie, wykonuje je z tworzyw sztucznych.


http://buderus-inserw.pl/uslugi

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dom na wodzie nie dla Polaka?

Dom na wodzie nie dla Polaka?


Autor: Panel Badań Online


Domy na wodzie nie są niczym egzotycznym w wielu krajach Europy Zachodniej. Czy także w Polsce mają one szansę stać się alternatywą dla tradycyjnych domów bądź mieszkań? Co wiemy o pływających domach i czy jesteśmy otwarci na tak innowacyjne rozwiązania mieszkaniowe? Raport na ten temat przynosi umiarkowanie optymistyczne prognozy.


Zdecydowana większość badanych osób z pojęciem domu na wodzie spotkała się już wcześniej (78%). Analiza skojarzeń pokazuje jednak, że warto uściślić: dom na wodzie to dom posadowiony na specjalnych pływakach i w razie potrzeby można go przetransportować. Mimo, że w takim domu miało okazję mieszkać jedynie 3% badanej populacji, 28% osób chciałoby spróbować tego stylu życia. Większość jednak albo nie jest tym zainteresowana (41%), albo nie ma wyrobionego zdania na ten temat (31%). Warto więc zadać sobie pytanie, jakie czynniki odstraszają respondentów od perspektywy przeprowadzki do domu na wodzie i czy argumenty te są słuszne.

Komfort i bezpieczeństwo

Duża część badanych podejrzewa, że dom na wodzie w porównaniu z domem na lądzie jest mniej trwały (53%) i wygodny (39%). Co trzeci respondent uważa także, że w takim domu nie można mieszkać przez cały rok. Tymczasem, jak mówi Pani Anna Tertel, architekt projektująca domy na wodzie - Domy na wodzie są przystosowane do całorocznego użytku i oferują standard mieszkania odpowiadający tradycyjnemu domowi jednorodzinnemu. Ich powierzchnia wynosi zazwyczaj od ok 50 m2 do ponad 200 m2. - Jak jednak przyznaje Pani Anna - Nie można zaprzeczyć, że mieszkanie w takim domu wiąże się z pewnymi niedogodnościami, należy do nich przede wszystkim brak możliwości podłączenia do wodociągu i kanalizacji: woda i ścieki są gromadzone w zbiornikach i transportowane przez usługodawców zewnętrznych.

Wielu ankietowanych przyznaje, że do zamieszkania w domu na wodzie zniechęcają ich obawy co do jego bezpieczeństwa (42%). Niemal co drugi respondent kojarzy dom tego typu z „niepewnością”, a 41% badanych z „niebezpieczeństwem” i „problemami”. Jednak w kontekście tegorocznych powodzi dom na wodzie okazuje się wręcz bezpieczniejszy od zwykłego domu. Niezależnie bowiem od tego, czy stan wód jest w granicach normy, czy znacznie przekracza próg alarmowy, dom na wodzie po prostu pływa. W Holandii, której 1/3 powierzchni znajduje się poniżej poziomu morza, popularność pływających domów jest tak duża, że powstają całe „wodne” osiedla.

Prawo i finanse

Dokładnie połowa respondentów jako przyczynę braku zainteresowania mieszkaniem w domu na wodzie podała niejasną sytuację prawną obiektów tego typu. Co trzeci ankietowany obawia się, że aby zamieszkać w domu na wodzie, trzeba przejść skomplikowane i długotrwałe procedury administracyjne – jest to kwestia, co do której pewności nie miało aż 54% pytanych. Niestety, w tym punkcie trzeba przyznać rację sceptykom - w Polsce nie istnieją jak na razie jednoznaczne przepisy regulujące status domów na wodzie. W takim domu nie będziemy też mogli się zameldować.

Ostatnia poważna obawa dotyczy strony finansowej całego przedsięwzięcia. Co piąta osoba uważa, że koszt budowy i utrzymania domu na wodzie jest zbyt wysoki. Należy jednak pamiętać, że w przypadku domu na wodzie nie płacimy za wykup działki i nie ubiegamy się o pozwolenie na budowę. - Cena samego domu zależna jest, tak jak w przypadku zwykłego domu, od jego standardu i może się wahać od 1500 do 10 000 zł za m2, a zamówienie można złożyć zarówno u zagranicznych jak i krajowych producentów. W ostatecznym rozrachunku dom na wodzie może więc okazać się tańszy od tradycyjnych rozwiązań – twierdzi Anna Tertel. A czy to dobra lokata kapitału? Optymistą w tym względzie jest jedynie co piąty respondent. Czy słusznie, będziemy się mogli przekonać dopiero za jakiś czas. Pierwszy polski dom na wodzie nadal powstaje.

Badanie zrealizowano metodą ankiety internetowej w serwisie PB Online w okresie od maja do lipca 2010 r. na próbie 294 respondentów.

Pełny raport można bezpłatnie pobrać tutaj


Katarzyna Muszyńska

PB Online

www.pbonline.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.